poniedziałek, 24 października 2011

Wycieczka do depresji

Wybraliśmy się wczoraj na wycieczkę. Miała to być wycieczka do nikąd. Okazała się wycieczką do depresji...
Lubimy sobie wsiąść do autka i jechać przed siebie. I tym razem również tak zrobiliśmy.
Jedziemy. Gadamy. Podziwiamy widoki. Znaczy: Romek podziwia. Ja się dziwię. Że On podziwia.
Bo dla mnie jesienne widoki nie są do podziwiania. Tylko do smutku.
Jak widzę szare pola, uschłą kukurydzę, drzewa bez liści, mgłę, dymy sączące się z kominów i bure chmury na niebie to to nie jest piękne. To jest ponure i przygnębiające. I od razu zrobiło mi się smutno i przypomniały mi się wszystkie problemy i wszystkie krzywdy, których kiedykolwiek od kogokolwiek doznałam...
I teraz mam depresję!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz